piątek, 29 września 2017

Wołyń. Bez litości - Piotr Tymiński [103]


Pamiętajmy jednak, że najważniejszą wartością jest życie. My musimy żyć, by walczyć, cywile, a w szczególności dzieci, by budować wolną i niepodległą Polskę. 

"Rok 1943. Kiedy sprzymierzeni na frontach II wojny Światowej przełamują potęgę III Rzeszy, na Wołyniu dochodzi do eksterminacji Polaków. Stanisława Morowskiego spotyka osobista tragedia, a kolejne miesiące jego życia wypełnia nieustanna walka o przetrwanie. Dynamicznie rozwijająca się akcja książki ukazuje politykę niemieckich okupantów, bezwzględność ukraińskich nacjonalistów i dwulicowość sowieckich partyzantów. Tłem dla opisanych wydarzeń są urokliwe plenery, gdzie żyją ludzie przywiązani do tradycji i ziem."

Ci z Was, którzy czytają moje wpisy od dawna, wiedzą, że opis akcji, znajdujący się z tytułu okładki, przytaczam tylko wtedy, kiedy boję się pisać go sama ze względu na wyjawienie zbyt wielu informacji. I tym razem, obawiałam się, że mogę napisać za dużo o tej książce, dlatego posłużyłam się gotowym opisem. 

Kiedy przychodzi jesień, tak obfita w narodowe rocznice, co roku sięgam po pozycję z wątkiem historycznym. Cieszę się, że w tym roku mogłam poznać bliżej losy Polaków na Wołyniu dzięki książce pana Piotra. 

Nie często sięgam po takie lektury i często ich się zwyczajnie obawiam, bo historycznym freakiem nie jestem i podejrzewam, że części książek po prostu nie zrozumiem dobrze, nie znając historycznych kontekstów. Eksterminację Polaków omawialiśmy jednak po krótce w szkole. Poza tym Wołyń. Bez litości to nie tylko książka o walce, ale przede wszystkim o ludziach na Wołyniu - zarówno Polakach, jak i Sowietach i Ukraińcach. Oprócz głównego wątku rzezi wołyńskiej nie pamiętam odwołań do innych wydarzeń historycznych. Cieszę się jednak, że miałam jakąś przynajmniej podstawową wiedzę na ten temat.

Wołyń. Bez litości to historia napisana naprawdę bez litości. W książce znajdują się liczne opisy okrucieństwa Ukraińców czy okropności, które muszą cierpieć bohaterowie. Wrażliwszym czytelnikom choćby przez to odmawiałabym lektury tej książki. Wszystko to natomiast sprawia, że czytelnik uświadamia sobie, jak wiele przeszli Polacy, mieszkający na Wołyniu. Historia jest opartach na wydarzeniach autentycznych, czasami jednak ciężko uwierzyć, że w człowieku może mieścić się tyle nienawiści, żeby zdolny był do takiego okrucieństwa. 

Stanisław Morowski jest postacią dwudziestokilkuletniego mężczyzny, który ma w sobie tak wiele żalu i goryczy. Jest absolutnie postacią godną podziwu. Z karabinem w ręku próbuje ochronić tych, których jeszcze może. On i reszta chłopaków i mężczyzn w oddziale walczą z niezłomnością. To niesamowite, że w tych nieludzkich czasach oni zachowali swoje człowieczeństwo i godność. 

Książkę tę czytało się tak przyjemnie, że żałowałam, kiedy musiałam przerwać. Choć pierwotnie ciężko było mi się przestawić, kiedy wracałam po przerwie, wystarczyło, żebym przeczytała kilka stron i znów znajdowałam się na Wołyniu. Jedynym utrudnieniem, nad którym początkowo ubolewałam, był brak rozdziałów. Później jednak przyzwyczaiłam się i nie przeszkadzało mi to już zupełnie.

Wołyń. Bez litości to obraz okrucieństwa, niezłomności i wierności Polsce. Książka, która pokazuje, że nawet w obliczu tragedii człowiek ma szansę przetrwać. Historia o wsparciu w wspólnej walce i ostrożności na polu bitwy. Zakończenie totalnie zaskakuje czytelnika i myślę, że jest ogromnym plusem tej książki. Wołyń. Bez litości z pewnością będę dobrze wspominać jako lekturę, pomimo że czytałam ją dość długo przez brak czasu. Cieszę się, że miałam możliwość przeczytania tej książki. Polecam ją wszystkim, a szczególnie osobom, które pragną lepiej poznać i przyswoić sobie wiedzę na temat rzezi wołyńskiej. 

Ocena: 7.5/10

Za możliwość poznania tej książki dziękuję autorowi - Piotrowi Tymińskiemu. 

Przepraszam Was za tak długą przerwę w postach. Szkoła pochłonęła mnie zupełnie. Po miesiącu nadal nie opanowałam organizowania sobie czasu na najwyższym poziomie, więc pewnie jeszcze przez kilka tygodni będziecie mogli widzieć braki tutaj. Mam nadzieję, że to rozumiecie. 

Miłego weekendu! 

czwartek, 14 września 2017

Back To School BooK TAG


Jeżeli zastanawiacie się, czy żyję, to daję znać, że tak. Myślę, że jak napiszę, że zaczęłam klasę maturalną z czterema rozszerzeniami, to mnie zrozumiecie. A dzisiaj mam dla Was jak zwykle spóźnioną odpowiedź na TAG, który powinien pojawić się jeszcze przed rozpoczęciem roku, ale przymknijcie na to oczy. Nominację do tego TAG-u dostałam od Kasi z bloga Zakątek fangirl i bardzo za nią dziękuję. Przejdźmy zatem do pytań. 

Języki - Twój ulubiony autor lub książka.

Tylko jeden albo jedna? Ale jak to tak? Moje serce pęka, ale łatwiej (o ile, można tak powiedzieć w ogóle) mi wybrać książkę i jest nią Wszystkie jasne miejsca.

Matematyka - książka, która Cię irytuje.

Podręcznik do biologii? Nie no, a tak poważnie, to Pokolenie Ikea, na którym strasznie się zawiodłam i irytowałam podczas czytania. Zdecydowanie NIE POLECAM. 

Nauka - książka, która namieszała Ci w głowie.

Z pewnością mogę tutaj powiedzieć o Lokatorce, której zakończenia zupełnie się nie spodziewałam, a sama autorka co rusz mieszała mi w głowie i skłaniała do zmiany obstawianego mordercy. 

Historia - ulubiona książka, opisująca jakieś wydarzenie historyczne.

O tak, Złodziejka książek to idealna pozycja do tej kategorii.

Sztuka - ulubiona książka z obrazkami.
Tutaj nie pasuje mi żadna z książek, które przeczytałam. Więc ta kategoria pozostanie niestety bez książki. 

Muzyka - postać z książki, która ma podobny gust do Twojego.

Skoro przy kategorii jest muzyka, to pewnie chodzi o gust muzyczny. No więc postacią tą będzie Adam z Zostań, jeśli kochasz, który gra indie rocka, więc musi go raczej także lubić, a ja ten gatunek uwielbiam. 

Teatr - książka, którą chciałabyś zekranizować.

Problem polega na tym, że zastanawiam się, którą książkę da się najmniej zepsuć podczas ekranizacji. I dochodzę do wniosku, że jeśli aktorzy byliby idealnie dobrani, a akcja nie utraciłaby zbyt wiele, to chciałabym zobaczyć na ekranie Przed końcem świata, którą ostatnio przeczytałam. 

Lunch - jedzenie z książki, które chciałabyś spróbować.

Akurat podczas czytania nie zwracam zbyt dużej uwagi na posiłki postaci, ale chciałabym spróbować szkockiego jedzenia z XVIII wieku z Obcej.

Autobus do domu - książka, która Cię relaksuje.

Zawsze robi mi się cieplutko na sercu, kiedy myślę i zaglądam do Ponad wszystko i Simon oraz inni homo sapiens. Są tak przyjemne i szybkie w czytaniu, że aż nabrałam ochoty na re-ready! 

Extra Credit - książka, którą ktoś Ci polecił i Ci się spodobała.

Idealnie się tutaj wpasowuje Król kruków, czyli moja najnowsza miłość. Uwielbiam klimat tej książki, jej bohaterów i nie mogę się doczekać, kiedy sięgnę po kolejne tomy. 

Jeszcze raz dziękuję za nominację! <3 Ja nie nominuję nikogo, bo skoro ja jestem spóźniona, to głupio nominować kogoś tak późno... 

***
Przepraszam Was za długą przerwę między postami i dwa TAG-i z rzędu, ale z tym akurat nie mogłam czekać, a nominację otrzymałam do niego tuż po publikacji Coffee Book TAG. Jeszcze trochę czasu zajmie zanim przestawię się na tryb organizacyjny i będę mogła pogodzić naukę z blogowaniem. Dlatego z góry przepraszam Was za te dziury, które będą się tutaj pojawiać. Nie jest mi w tym roku łatwo, tym bardziej, że tak jak wspomniałam wcześniej piszę w tym roku szkolnym maturę z czterech przedmiotów rozszerzonych i sama wątpię, jak to wyjdzie. Będzie mi miło, jeśli zaczekacie tutaj kilka miesięcy, kiedy pilnie będę się uczyła i co jakiś czas publikowała coś tutaj i że to zrozumiecie. 

Trzymajcie się ciepło! Powodzenia w szkole, pracy i na uczelni! 
Ściskam! 

poniedziałek, 4 września 2017

Coffee Book TAG


Wielką wielbicielka kawy nie jestem. Piję od czasu do czasu, a i tak słyszę czasami, że to bardziej mleko z kawą niż kawa z mlekiem. Ale Kinga z bloga In Love With Books nominowała mnie do Coffee Book TAG, a pytania w nim są bardzo ciekawe, więc zapraszam Was dzisiaj na kawowe pytania dotyczące książek! 

piątek, 1 września 2017

Król kruków - Maggie Stiefvater [102]



- Mam do was prośbę. Umówmy się, że od teraz jesteśmy ze sobą szczerzy. Koniec z gierkami. To dotyczy nie tylko Blue. Wszystkich.
– Ja zawsze jestem szczery – prychnął Ronan.
– Człowieku, to największe kłamstwo w twoim życiu – odparł Adam.


Blue, która pochodzi z rodziny medium i wróżek, od najmłodszych lat wie, że chłopak, którego pokocha i pocałuje, umrze. Dlatego w życiu przestrzega dwóch zasad: 1. trzymać się z dala od chłopaków; 2. trzymać się z dala od chłopaków z Aglionby - czyli elitarnej szkoły dla bogatych młodzieńców. I jakoś jej się to udaje do czasu... Gansey, Adam i Ronan są zafascynowani tajemniczymi liniami mocy i zaaferowani poszukiwaniami  legendarnego Króla Kruków - Glendowera. W spokojnej do tej pory Henrietcie c o ś zaczyna się dziać. Coś, co połączy losy całej czwórki. 

Wychwalany Król Kruków na mojej półce stał od ponad roku. Jednak przy okazji Kluchatonu wreszcie udało mi się po niego sięgnąć. Czy spodobał mi się tak bardzo, jak wielu innym osobom?

Styl pisania Maggie Stiefvater jest dość nietypowym stylem i chwilę zajęło mi przyzwyczajenie się do niego, jednak nastąpiło to dosłownie po kilkunastu stronach. Czytało się tę książkę tak lekko i przyjemnie, że nawet nie zorientowałam się, kiedy byłam już w połowie, a gdy ją skończyłam, chciałam tylko więcej, więcej i więcej. I za każdym razem, kiedy po nią sięgałam, byłam po prostu w środku rozentuzjazmowana i czułam takie wewnętrzne ciepełko

Jeżeli chodzi o akcję, to jej miłośnicy nie będą tutaj usatysfakcjonowani, bo nie jest ona szybka i pełna zwrotów. Raczej wydarzenia dzieją się powoli, ale sprawia to, że cała historia nabiera też realizmu, bo w życiu codziennym mało kiedy mamy do czynienia z bardzo wieloma wydarzeniami następującymi po sobie w bardzo krótkim czasie. (To powtórzenie jest tutaj celowe.) Jednak są momenty w książce, gdzie ja dosłownie krzyczałam na głos: CO? JAKIM CUDEM?. My książkoholicy pod tym względem mamy trudne życie... Także zdarza się, że autorka nas zaskakuje i to nie raz. Czytając pierwsze strony, autentycznie miałam ciarki! A pod koniec chciałam czytać coraz szybciej i szybciej, żeby dowiedzieć się, co dalej. 

Ogroooomnym plusem tej historii są postacie, to chyba oczywiste. W każdym z chłopców i w Blue możemy odnaleźć choć jedną swoją cechę. To jest tak niesamowite i mam wrażenie, że ten pierwszy tom cyklu właśnie na tym miał polegać - żeby zaoszczędzić na akcji, a świetnie przedstawić główne postacie. Każda z nich ma swoje własne problemy, więc dodatkowo przez nie bohaterowie nabierają realizmu. I nie są to błahe problemy, więc bardzo się cieszę, że autorka akurat do takiej książki postanowiła wpleść jednak dość ciężkie tematy. Relacje między postaciami są tak realne! Ani przyjaźń chłopaków, ani relacja Blue z mamą nie jest wyidealizowana.  Znajdziecie tutaj kłótnie między nimi, jakieś mniejsze spory, docinki. W ogóle humor tych postaci jest tak niesamowity! Czasami wybuchałam głośnym śmiechem. 

Cała książka ma tak niezwykły klimat, że kiedy się ją czyta, czytelnik naprawdę przenosi się do Henrietty i uczestniczy w poszukiwaniu linii mocy i Glendowera. Zupełnie zapomina się przy niej o rzeczywistości! Króla kruków pokochałam. Rozumiem już cały szum wokół niego i żałuję, że przeczytałam go dopiero teraz. Na pewno sięgnę wkrótce po kolejne tomy. Tym bardziej, że Król kruków zakończył się tak, że nie mogłam w to uwierzyć i doszukiwałam się kolejnych stron w książce. Po skończeniu miałam podwyższoną temperaturę z nerwów i gęsią skórkę... To mówi samo za siebie. Kiedy piszę tę recenzję, dosłownie uśmiech nie schodzi mi z twarzy. Agahtgsgt! No kocham to po prostu, kocham! Gorąco Wam polecam, jeśli jeszcze nie sięgnęliście po tę magiczną historię. 

Ocena: 10/10 


Copyright © Szablon wykonany przez Blonparia