Strony

wtorek, 22 listopada 2016

Gdzie się podziało moje serce rozkruszone na milion kawałków? | Wszystkie jasne miejsca - Jennifer Niven [75]


Jeżeli ta recenzja będzie chaotyczna, to z góry Was za to przepraszam. Książkę tę skończyłam czytać jakieś 3-4 tygodnie temu, ale kiedy myślę o niej, emocje nadal mnie trzymają. Miałam nadzieję, że minie mi ten stan, przynajmniej na tyle, że będę mogła sklecić o niej kilka sensownych zdań. Bez przedłużania, przejdźmy do recenzji Wszystkich jasnych miejsc. 

Theodore Finch. Nastolatek, który każdego dnia znajduje nowy sposób na unicestwienie samego siebie. Czeka na najlepszy dzień, ale jednocześnie pragnie, aby wydarzyło się coś, co skłoni go do pozostania. Szkolny outsider, który sam sobie jest masztem, żeglarzem, okrętem. I Violet Markey. Nastolatka, która po śmierci siostry jeszcze nie doszła do siebie. Odlicza dni do końca szkoły. Pragnie wyrwać się z małego miasteczka i zacząć od nowa w nowym miejscu. 
Los splata ich ścieżki ze sobą w dniu, kiedy oboje spotykają się na szkolnej dzwonnicy, sześć pięter nad ziemią w wiadomym celu... Wspólny projekt z geografii łączy tę dwójkę. Tylko dzięki sobie są w stanie być kimś, kogo szukali od dawna. 

All the bright places to jedna ze słynniejszych książek na zagranicznym Instagramie. Nie wiedziałam, że została wydana w Polsce do momentu, kiedy przeczytałam jej recenzję na blogu Klaudii z bloga claudlez. Bardzo cieszę się, że udało się wydać ją w Polsce i jednocześnie żałuję, że nie udało się wydać jej w oryginalnej okładce, bo i ona ma związek z fabułą poniekąd, ale polska okładka też jest niczego sobie, jak i całe zresztą wydanie, jeśli już o tym mowa. 

Zacznijmy od głównego wątku, którym jest, jak łatwo się domyślić, relacja Fincha z Violet. Zbudowana została dość wolno, ale to jest tak cudowne! Bo przecież ludzie w normalnym życiu nie zakochują się od razu w sobie i po 3 dniach nie są parą i nie mają ochoty oddać życia za swoją drugą połówkę. Tak więc to jest dużym plusem dla autorki. 

Sami bohaterowie, bo o nich koniecznie trzeba wspomnieć, to nie są zwykli nastolatkowie. To znaczy pozornie tak, bo nie mają nadprzyrodzonych mocy ani nic takiego, ale każde z nich ma w sobie pewną "ciemność" z którą lub w której żyje. Kontrowersyjne może wydawać się to, że główny bohater ma chorobę dwubiegunową. Nie jest to powiedziane wprost. Zostało to trochę jakby przykryte przez autorkę. Mimo wszystko jednak ja pokochałam Fincha za jego humor, za oryginalność, za bycie sobą bez względu na wszystko. Violet również zdobyła moją sympatię. Oboje bohaterów zostało wykreowanych w nietypowy dla młodzieżówek sposób, co pewnie wiąże się z tym, że Wszystkie jasne miejsca to pierwsza powieść tej autorki dla niedorosłych odbiorców.  

Tę książkę czyta się fenomenalnie. I ze względu na styl, i ze względu na humor w niej. Bo mimo że złamie, roztrzaska, podepcze Wasze serduszka, to trzeba przyznać, że teksty, które w niej padają są naprawdę przezabawne. 

Narracja (o tym też chcę wspomnieć) jest prowadzona UWAGA! z punktu widzenia i Fincha, i Violet. Jest to zaznaczone przez oddzielne rozdziały, które zostały opatrzone imieniem bohatera i dodatkowym kilkuwyrazowym lub jednowyrazowym podtytułem. Nadało to książce fajnego klimatu. 

Jak już w klimacie jesteśmy, to jeżeli lubicie cytaty innych osób w książkach, to tutaj znajdziecie ich naprawdę sporo. Kocham cytaty. Mam obsesję na punkcie cytatów, więc mi się to bardzo spodobało. 

Jeżeli chodzi o zakończenie, to myślę, że, czytając, też domyślicie się, jak będzie ono wyglądało, ALE pomyślicie, że to jedynie żart i nie może się wydarzyć. Jak się zakończy, przekonajcie się sami, ale zaopatrzcie się w wieeeeele chusteczek. 

Wszystkie jasne miejsce to jedna z najlepszych książek, jakie przeczytałam w tym roku. Żałuję, że nie zrobiłam tego wcześniej. Totalnie mnie rozbiła. Musiałam przerwać czytanie, bo nic nie widziałam przez łzy i autentycznie łkałam, wręcz krzyczałam, czytając ją. Więc jeżeli nie preferujecie takich stanów, to odradzam Wam tę książkę. Zastanawiam się, jak można zestawiać ze sobą słowa, żeby spod palców/pióra wychodziło coś tak cudownego... Gorąco zachęcam Was do sięgnięcia po tę książkę. Nie obawiajcie się kaca książkowego, bo nawet dla niego warto ją przeczytać. 

Ocena: 10/10 

A jeżeli przeczytaliście już ją i chcielibyście ze mną o niej porozmawiać, to zapraszam na Facebooka, gdzie staram się być dość aktywna, lub Instagrama 😸 Ściskam cieplutko! Ana 💕


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Znajdziesz chwilę, żeby po przeczytaniu posta napisać kilka słów? Będę bardzo wdzięczna! :)