poniedziałek, 12 lutego 2018

Listy do zimy #1 [edycja 3]


Droga, Zimo!
     Dawno się do Ciebie nie odzywałam, ale trzeba przyznać, że w tym roku rzadko Cię widuję. Śnieg mówi, że złagodniałaś w ciągu ostatnich lat, ale ja czasami tęsknię za tą srogą Zimą.
     Jeśli jesteś ciekawa, co u mnie, to muszę przyznać, że dzieje się sporo! Prawie miesiąc temu miałam studniówkę i bawiłam się znakomicie mimo wszelkich obaw. Ale oznacza to także, że do matury pozostało coraz mniej czasu, a ja ciągle mam poczucie, że umiem za mało. Czas leci coraz szybciej!!! Ostatni tydzień minął jak mrugnięcie oka, a ja nadal nie powtórzyłam nic z chemii... Boję się też strasznie matury rozszerzonej z polskiego... Zimo, jestem na profilu mat-biol-chem i nie rozszerzałam tego przedmiotu i mam ogromny problem z pisaniem tych prac. Próbuję to wyćwiczyć. Proszę, trzymaj za mnie kciuki.
     Oprócz szkoły dzieje się też sporo w życiu prywatnym. A ja zamiast upraszczać, to wszystko komplikuję. Przez szkołę nie mam nawet czasu tego wyprostować... Pocieszam się myślą, że to tylko taki okres i on minie. Ale czuję się trochę nieobecna tutaj... Jak odnaleźć znowu siebie? Zimo, co mam robić?
     Mam nadzieję, że u Ciebie wszystko w porządku. Koniecznie pozdrów ode mnie Mróz i Śnieg, bo dawno ich nie spotkałam. Trzymaj się, moja droga. Przesyłam buziaki!
 Ana 


*seria inspirowana filmikami Carrie Hope Fletcher*


Psst... Tym razem punktualnie! :D

poniedziałek, 5 lutego 2018

Opowieść o jednej śnieżnej nocy [108]


„Trzy gwiazdy literatury młodzieżowej, z kultowym pisarzem, Johnem Greenem na czele, napisały na czas Gwiazdki trzy połączone ze sobą opowiadania.

Punktem wyjścia jest burza śnieżna, która w Wigilię kompletnie zasypuje miasteczko Gracetown. Na tle lśniących białych zasp pięknie prezentują się prezenty przewiązane wstążeczkami i kolorowe światełka połyskujące w nocy wśród wirujących płatków śniegu.

Śnieżyca zamienia małe górskie miasteczko w prawdziwie romantyczne ustronie. A przynajmniej tak się wydaje… Bo przecież przedzieranie się z unieruchomionego pociągu przez mroźne pustkowia zazwyczaj nie kończy się upojnym pocałunkiem z czarującym nieznajomym. I nikt nie oczekuje, że dzięki wyprawie przez metrowe zaspy do Waffle House uda się odkryć uczucie do wieloletniej przyjaciółki. Albo że powrót prawdziwej miłości rozpocznie się od nieprzyzwoicie wczesnej porannej zmiany w Starbucksie. Jednak w śnieżną noc, kiedy działa magia Świąt, zdarzyć może się wszystko…”
- lubimyczytac.pl


Mimo że od Wigilii minął już ponad miesiąc, mam nadzieję, że z przyjemnością wrócicie choć  na chwilę jeszcze do tego świątecznego klimatu i przeczytacie, co mam do napisania o tym zbiorze trzech opowiadań. :D 

Po książkę tę sięgnęłam tylko ze względu na ogromny sentyment do Johna Greena, którego styl bardzo lubię. I podejrzewam, że gdyby nie jego nazwisko na okładce, raczej nie sięgnęłabym po nią. Mimo wszystko trzeba przyznać, że czytało mi się ją bardzo przyjemnie i szybko. 

Pomysł na zbudowanie jednej historii z punktu widzenia trzech osób spodobał mi się już na samym początku i byłam szczerze ciekawa jego realizacji. Muszę jednak stwierdzić, że autorom udało się zbudować klimat. Ciekawie czytało to się przede wszystkim dlatego, że każda historia miała wspólne elementy z następną czy poprzednią. Wspomniane były postacie czy bohaterowie mijali miejsca, w których bohaterowie poprzedniego opowiadania mieli przygodę. 

Nie miałam zbyt dużych oczekiwań co do całej książki, ponieważ od daty premiery minęło kilka lat i słyszałam naprawdę różne opinie na temat tej książki. Dlatego podchodziłam raczej z dystansem i chwała za to! bo prawdziwie bym się zawiodła. 

Moim ulubionym opowiadaniem na samym początku zostało (jak nietrudno się domyślić) opowiadanie Johna Greena pt. Bożonarodzeniowy Cud Pomponowy, ale z perspektywy czasu uznałam, że najbardziej spodobała mi się historia napisana przez Maureen Johnson, czyli Podróż wigilijna. Totalnie natomiast nie przypadło mi do gustu zakończenie w postaci opowiadania Lauren Myracle. I na tym się zawiodłam...

Jakie mam zarzuty wobec opowiadań Greena i Myracle? U Johna zawiało przewidywalnością i czytelnik tak naprawdę już po paru stronach mógł domyślić się zakończenia, choć nie było ono takie pewne. U autorki denerwowała mnie główna bohaterka. Maruda skupiona na sobie i własnym bólu egzystencjalnym spowodowanym swoją głupotą... Ciężko było mi to kończyć, ale jednak po troszku zmusiłam się, ponieważ chciałam poznać zakończenie całej książki. 
Podsumowując, W śnieżną noc jest przyjemną i szybką lekturą, idealną na okres świąteczny czy poświąteczny, kiedy jeszcze chwytamy się tego klimatu choinki itp. Nie jest książką najwyższych lotów, ale stanowi świetny przerywnik od cięższych lektur czy gniotów. Kto jeszcze się nie zapoznał, niech zrobi to w tym roku :) 

Ocena:  

Copyright © Szablon wykonany przez Blonparia