Gdyby życie toczyło się tak, jak sobie życzysz, jeszcze siedziałabyś w brzuchu twojej matki.
Dzisiaj bez standardowego opisu akcji, jedynie wspomnę o niej troszkę, bo jest to kontynuacja, a nie chciałabym spoilować osobom, które nie przeczytały Lata koloru wiśni. Tak więc, akcja Zimy koloru turkusu zaczyna się kilka dni po tym, kiedy się kończy akcja poprzedniej części. I należy też dodać, że jest bardzo sprytnie rozegrana i autorka nie zapomniała o niedokończonych wątkach. I kiedy myślimy, że teraz to już nic nie może się zmienić, nareszcie wszystko się wyjaśni (a dzieje się tak ok. setnej strony), nagle jest spot twist i wszystko wywraca się do góry nogami.
Tym razem książkę czytałam w wersji papierowej. Obawiałam się, że będzie mi się strasznie dłużyła i po prostu będzie mi ciężko czytać. Myliłam się. Styl autorki jest tak przyjemny i swobodny, że bez żadnych trudności przebrnęłam przez 452 strony.
Jeśli chodzi o bohaterów, to nie pojawiają się żadni nowi, ale operowanie już obecnymi bohaterami ma też swoje plusy. Lepiej ich znamy i wiemy, o kogo chodzi, jeśli zostaje ktoś wspomniany. Autorka wraca do postaci drugoplanowych. Nie zapomina o przyjaciołach Elyasa i rodzinach bohaterów.
W tej części jest zdecydowanie mniej docinków, choć wcale nie jest ich znowu tak mało. Bohaterowie próbują dotrzeć do siebie i żart jakby schodzi na drugi plan, ale nie znika. Książka straciłaby zbyt dużo, gdyby pozbyć się sarkazmu Emely i Elyasa.
No i już kończąc - kiedy czytałam tę książkę, traciłam poczucie czasu. Zupełnie odrywałam się od rzeczywistości. To przez nią prawie spóźniłam się na osiemnastkę koleżanki i spałam zazwyczaj godzinę mniej.
Zima koloru turkusu to pozycja, po której skończeniu odczujecie natychmiastową tęsknotę za bohaterami. Są tak świetnie dobrani i tak zabawni! Kiedy którejś nocy nie mogłam zasnąć i sobie rozmyślałam, naszła mnie tęsknota za Emely i Elyasem i sięgnęłam po Zimę. Od momentu jej skończenia trzyma mnie jakiś czytelniczy kryzys czy coś w tym rodzaju...
Ocena: 9/10
Dzisiejszy post krótki, ale i tak mam nadzieję, że zachęciłam Was do sięgnięcia po tę książkę i po Lato koloru wiśni, jeśli jeszcze tego nie zrobiliście! Trzymajcie się ciepło,
Ana
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Znajdziesz chwilę, żeby po przeczytaniu posta napisać kilka słów? Będę bardzo wdzięczna! :)