sobota, 29 kwietnia 2017

Pułapka uczuć - Colleen Hoover [86]


Nie da się uciec do innego miasta, do innego miejsca, innego stanu. Przed czymkolwiek byśmy uciekali, to coś jedzie razem z nami. Zostaje z nami, dopóki nie znajdziemy sposobu, żeby się z tym zmierzyć. 

Layken Cohen przeprowadza się z Teksasu do Michigan po śmierci swojego taty. Nie jest zadowolona z przeprowadzki nie tylko dlatego, że wraz z matką i bratem opuszcza ulubione miejsca i przyjaciół, ale również dlatego, że matka decyduje się sprzedać ukochany dom, z którym wiążą się wspomnienia z tatą i zmienić zupełnie klimat - z bardzo ciepłego na chłodny. Layken z bratem i mamą postanawiają rozpocząć nowe życie tysiące kilometrów od prawdziwego domu. A raczej matka tak postanawia, bo osiemnastolatka decyduje się wrócić do Teksasu po skończeniu szkoły. Kiedy bohaterowie wjeżdżają na podjazd i rozpoczynają rozpakowywanie, poznają swoich sąsiadów z naprzeciwka. Rodzina Cohenów nie ma pojęcia jak Cooperowie wpłyną na nich i jak dużą rolę odegrają w ich życiu w nowym miejscu i relacjach między nimi. 

Kiedy zaczęłam tę książkę byłam przekonana, że mi się spodoba. W końcu to Colleen Hoover, a tę autorkę wprost uwielbiam. Po pierwszym rozdziale byłam zaintrygowana fabułą, ale potem sporo aspektów się zepsuło...

Relacja między Lake a Willem, czyli synem sąsiadów z naprzeciwka, rozwija się bardzo bardzo bardzo szybko. Po trzech dniach znajomości decydują się iść na randkę i zaczynają być słodką parką. No błagam! To jest zupełnie nierealne i uznaję to za duży minus tej książki. 

Pojawiły się również momenty, kiedy byłam zaskoczona. Styl Colleen Hoover jest przyjemny i jej książki czyta się naprawdę szybko, więc dokończyłam Pułapkę uczuć tylko dlatego. 

Nie można nie wspomnieć o głównej bohaterce, która jest tak infantylną i głupiutką, jak na swój wiek. Ma 18 lat i gdyby nie przypominanie o tym w fabule, myślę, że czytelnik zapomniałby o tym fakcie. Wszystko przeżywa z dziecinną ekscytacją. Kiedy wydarzy się coś nie po jej myśli, płacze i wkurza się dosłownie na wszystkich. Kiedy wydarzy się coś, co ją ucieszy, zachowuje się jak mała dziewczynka, która dostała lalkę. Layken strasznie mnie irytowała i właśnie ze względu na nią miałam ochotę odłożyć tę książkę jeszcze przed zakończeniem. 

Jeżeli chcielibyście przeczytać o jej plusach, to muszę Was przeprosić, bo nie znajdzie się ich zbyt wiele. Są nimi ukazanie relacji w rodzinie i poezja, która odgrywa tutaj istotną rolę. Pułapka uczuć to pozycja dla czytelników, którzy nie mają zbyt wygórowanych wymagań i zadowalają się tylko dobrą powieścią młodzieżową. Zawiodłam się na tej pozycji i myślę, że nie będę kontynuowała tej trylogii. Jeżeli potrzebujecie niezobowiązującej młodzieżówki na jeden wieczór, to ta książka się nada. 

Ocena: 6.5/10

środa, 12 kwietnia 2017

Listy do zimy #4 - II edycja


12 kwietnia 2017 r. 

Droga, Zimo! 

       Uznałam, że to dobry czas, żeby się pożegnać, więc piszę ostatni w tym sezonie list. Na dworze akurat dzisiaj jest mega zimno, ale na drzewach pojawiły się już pączki, a w ogródkach zakwitły tulipany! Powoli nadchodzi Wiosna.
       Zimo, ostatnio przechodzę kryzys. Myślę, że to wszystko przez zamieszanie w życiu prywatnym, złożoność sytuacji, z którymi muszę sobie poradzić i szkołę właśnie tak się dzieję. Czuję się totalnie przytłoczona nauką. Nie mam czasu na czytanie. Zaniedbałam bloga. Czuję się źle, że nie daję sobie ze wszystkim rady, mimo tego, że staram się dystansować i nie przeżywać wszystkiego aż tak bardzo. To trudne. Ciągle staram się pracować nad sobą. Jednak uczucie, że zawodzę ludzi i samą siebie jest dużo silniejsze.
       Dzisiaj zaczyna się przerwa świąteczna, więc będę miała chwilę może wytchnienia. Choć i tak czeka mnie nadrabianie materiału z chemii i czytanie Lalki. Zostało mi jeszcze ponad 500 stron i muszę je przeczytać w tydzień... Pogoda jakoś nie nastraja mnie pozytywnie do tego wszystkiego. Od kilku dni jest bardzo zimno i pada deszcz albo grad. Chciałabym już wiosny w pełnej krasie, wybacz. 
     Widać natomiast, że w tym roku pokorniej oddajesz władzę Wiośnie. Jestem dumna, Zimo! Żegnam się już z Tobą. Życzę wszystkiego dobrego i do napisania za rok! 

 Moc uścisków i całusów, 
Ana  

*seria inspirowana filmikami Carrie Hope Fletcher*

sobota, 1 kwietnia 2017

Niebieskie rybki, stary opuszczony dworzec i Kintsukuroi | Chemia naszych serc - Krystal Sutherland [88]


Kiedy patrzę w niebo , uświadamiam sobie, że jestem zaledwie popiołem po dawno umarłych gwiazdach. Człowiek to zbiór atomów, które przez krótki czas tworzą określony układ, a potem znów się rozpadają. 

Henry Page jest redaktorem szkolnej gazetki i uczniem ostatniej klasy liceum. Na początku roku poznaje Grace, która przepisała się do jego szkoły dopiero w tym roku. Wygląda dziwnie... Ubiera się w męskie ubrania, pachnie jak facet i zwyczajnie sprawia wrażenie zaniedbanej. Ponad to kuleje i porusza się o lasce. Nauczyciel nadzorujący gazetkę proponuje obojgu stanowisko redaktora i w ten sposób tych dwoje zmuszonych jest ze sobą współpracować. Henry'ego coraz bardziej intryguje postać dziewczyny i pragnie poznać tajemnicę, którą skrywa. Nie spodziewa się, że może być ona tak mroczna. 

Chemia naszych serc to pozycja, która wciąga już od pierwszych stron. Zaczęłam ją czytać, chcąc przełamać swój czytelniczy zastój, i zdecydowanie udało jej się sprawić, że wróciła mi chęć czytania. Na początku roku założyła sobie, że każdego dnia będę czytała przynajmniej rozdział. Wyobraźcie sobie, jak bardzo musiałam być rozdarta w sobie, kiedy jednocześnie byłam ciekawa dalszych losów bohaterów i musiałam wracać do nauki lub zwyczajnie iść spać, żeby rano nie zaspać do szkoły. Tak więc naprawdę ostrzegam, żebyście nie zaczynali tej książki w czasie, kiedy macie naprawdę dużo do zrobienia. 

Można powiedzieć, że to słodko-gorzka historia, która niejednokrotnie rozśmieszy nas (mogliście to zobaczyć na moim instastory @czytam.z.pasja), ale i zaszokuje.  Nie jest to, myślę, pozycja, która wzrusza, chociaż może znajdą się i osoby, którym zakręci się łezka w oku. To książka z bardzo głęboką bohaterką, której autorka wykreowała wspaniały portret psychologiczny. 

Przejdźmy płynnie do bohaterów, skoro już o nich zaczęłam pisać. To właśnie Grace jest postacią, która należy do tych, których można określić mianem bohaterów z duszą (peryfrazując Maję K.). Jej kreacja jest niezwykle złożona, a ja uwielbiam właśnie tak "głębokie", więc mimo niektórych momentów, kiedy Grace irytowała mnie, starałam się zrozumieć ją i jej motywy działania i mimo wszystko chyba mogę powiedzieć, że darzą ją jakąś sympatią. Postać Henry'ego jest postacią, której naprawdę kibicowałam we wszystkim, co robił, i trzymałam za niego kciuki. Kurczę, naprawdę go polubiłam! 
Nie mogę nie wspomnieć tutaj o przyjaciołach Henry'ego, którzy są niesamowici. Mimo że książka naprawdę nie jest obszernych rozmiarów i skupia się bardziej na historii głównej dwójki. La i Muz są postaciami drugoplanowymi, ale myślę, że dość wyraźnie zarysowanymi. Ich przyjaźń z Henrym jest tutaj przedstawiona tak, że naprawdę zazdrościłam im takiego zagrania i lojalności. Z a w s z e mogli na siebie liczyć i w każdej sytuacji byli dla siebie wsparciem. Ukazanie ich więzi w tej książce jest, moim zdaniem, jedną z wielu zalet. 

Dobra, wspomniałam już coś o humorze, ale naprawdę trzeba przyznać, że dialogi między bohaterami lub między Henrym i jego rodzicami po prostu zwalają z nóg. Wybuchałam głośnym śmiechem. Tak działo się do pewnego momentu. Potem sytuacja się trochę skomplikowała i ze słodkiej historia zaczęła się zmieniać w taką leciutko creepy. 

- Czy trzeba ci zapewnić pilny transport powrotny w ramach ucieczki od tych być może naruszających prawo działań?
- Jeszcze nie wiem. Będę w kontakcie, ale nie powinienem wrócić zbyt późno . Nie chcę, żebyście na mnie czekali do nocy. 
- Gdybym nie odbierała, poproś policję, żeby cię odwiozła. A my udamy, że dajemy ci szlaban na miesiąc. 
- Dzięki, mamo.  

Chemia naszych serc to historia o miłości jednak nie takiej jakiej by się wszyscy spodziewali. To historia, do której można odwołać się w rozprawce o odkupieniu, naprawdę. Nawet nie wiedzie, jak bardzo tutaj to jest wpisane, dopóki nie przeczytacie Chemii. To także historia o przyjaźni, prawdziwej i takiej, w której przyjaciele pragną dla ciebie dobra. To pełna metafor, troszkę dramatyczna powieść, która z początku wcale się taka nie wydaje. I historia o poczuciu małości i marności wobec potęgi wszechświata. Myślę, że naprawdę warto po nią sięgnąć. Wciągniecie się niesamowicie i nawet nie obejrzycie się, kiedy zamkniecie książkę i nie będziecie wierzyli, że to już po wszystkim. 

Ocena: 9/10 


Kocham swój internet. Znowu miałam z nim problemy, więc recenzja dopiero dzisiaj, mimo że miała być dużo wcześniej. 


Copyright © Szablon wykonany przez Blonparia