Nie da się uciec do innego miasta, do innego miejsca, innego stanu. Przed czymkolwiek byśmy uciekali, to coś jedzie razem z nami. Zostaje z nami, dopóki nie znajdziemy sposobu, żeby się z tym zmierzyć.
Layken Cohen przeprowadza się z Teksasu do Michigan po śmierci swojego taty. Nie jest zadowolona z przeprowadzki nie tylko dlatego, że wraz z matką i bratem opuszcza ulubione miejsca i przyjaciół, ale również dlatego, że matka decyduje się sprzedać ukochany dom, z którym wiążą się wspomnienia z tatą i zmienić zupełnie klimat - z bardzo ciepłego na chłodny. Layken z bratem i mamą postanawiają rozpocząć nowe życie tysiące kilometrów od prawdziwego domu. A raczej matka tak postanawia, bo osiemnastolatka decyduje się wrócić do Teksasu po skończeniu szkoły. Kiedy bohaterowie wjeżdżają na podjazd i rozpoczynają rozpakowywanie, poznają swoich sąsiadów z naprzeciwka. Rodzina Cohenów nie ma pojęcia jak Cooperowie wpłyną na nich i jak dużą rolę odegrają w ich życiu w nowym miejscu i relacjach między nimi.
Kiedy zaczęłam tę książkę byłam przekonana, że mi się spodoba. W końcu to Colleen Hoover, a tę autorkę wprost uwielbiam. Po pierwszym rozdziale byłam zaintrygowana fabułą, ale potem sporo aspektów się zepsuło...
Relacja między Lake a Willem, czyli synem sąsiadów z naprzeciwka, rozwija się bardzo bardzo bardzo szybko. Po trzech dniach znajomości decydują się iść na randkę i zaczynają być słodką parką. No błagam! To jest zupełnie nierealne i uznaję to za duży minus tej książki.
Pojawiły się również momenty, kiedy byłam zaskoczona. Styl Colleen Hoover jest przyjemny i jej książki czyta się naprawdę szybko, więc dokończyłam Pułapkę uczuć tylko dlatego.
Nie można nie wspomnieć o głównej bohaterce, która jest tak infantylną i głupiutką, jak na swój wiek. Ma 18 lat i gdyby nie przypominanie o tym w fabule, myślę, że czytelnik zapomniałby o tym fakcie. Wszystko przeżywa z dziecinną ekscytacją. Kiedy wydarzy się coś nie po jej myśli, płacze i wkurza się dosłownie na wszystkich. Kiedy wydarzy się coś, co ją ucieszy, zachowuje się jak mała dziewczynka, która dostała lalkę. Layken strasznie mnie irytowała i właśnie ze względu na nią miałam ochotę odłożyć tę książkę jeszcze przed zakończeniem.
Jeżeli chcielibyście przeczytać o jej plusach, to muszę Was przeprosić, bo nie znajdzie się ich zbyt wiele. Są nimi ukazanie relacji w rodzinie i poezja, która odgrywa tutaj istotną rolę. Pułapka uczuć to pozycja dla czytelników, którzy nie mają zbyt wygórowanych wymagań i zadowalają się tylko dobrą powieścią młodzieżową. Zawiodłam się na tej pozycji i myślę, że nie będę kontynuowała tej trylogii. Jeżeli potrzebujecie niezobowiązującej młodzieżówki na jeden wieczór, to ta książka się nada.
Ocena: 6.5/10
A mi się książka bardzo podobała, lekka w odbiorze, niewymagająca, wzbudziła we mnie emocje, choć faktycznie są takie książki autorki, które zrobiły na mnie większe wrażenie :)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam!
http://tworze-czytam-fotografuje.blogspot.com/
Kocham Colleen, ale w tej serii zatrzymałam się na początku 2 części i nw czy chcę do niej wrócić.
OdpowiedzUsuńWłaśnie ja też uwielbiam Hoover, ale akurat tej serii nie będę kontynuowała. Pytałam nawet na Instagramie, co ludzie sądzą i raczej też usłyszałam, że lepiej, żebym skończyła na pierwszym tomie ;)
UsuńNiektóre książki autorki bardzo mi się podobają, inne wcale. Myślę, że dam szansę również tej pozycji i kiedyś po nią sięgnę.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam,
Justyna z livingbooksx.blogspot.com
Czytałam "Pułapkę uczuć" i bardzo mi się podobała. Jedna z lepszych książek od Hoover, jak dla mnie :)
OdpowiedzUsuńAle wciąż się zastanawiam, czy sięgnąć po drugi tom :)
Pozdrawiam,
Zagubiona w słowach
Czytałam sporo książek tej autorki i póki co rozczarowałam się tylko Never, never:/ Myślę, że dam szansę tej pozycji, żeby wyrobić sobie o niej własną opinię :)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam serdecznie i zapraszam do siebie :)
Mi Never, never bardzo się podobało. I myślę, że przekonanie się na własnej skórze jest dobrym pomysłem ;)
UsuńPozdrawiam,
Ana