wtorek, 4 września 2018

Strażniczka miodu i pszczół - Cristina Caboni


Angelica Senes opiekuje się pszczołami. Zna się na tym na tyle dobrze, że jest wędrowną pszczelarką, ludzie cenią sobie jej usługi, a ona zarabia na tym, co jest jej pasją i życiem. Życiem, bo zajmuje się pszczołami od najmłodszych lat, kiedy to ukochana Jaja przekazywałam jej swoją wiedzę w małym sardyńskim miasteczku. Po wielu latach dzieje się coś skłania tę dorosłą kobietę do powrotu do miejscowości z dzieciństwa i Angelica zaczyna zastanawiać się, czy to może rzeczywiście nie czas, żeby przestać być wędrowcem i osiąść gdzieś na stałe. Na śródziemnomorskiej prowincji przyjdzie jej nie tylko stawić czoła przeszłości i wspomnieniom, ale także ludziom, którym przeszkadza jej obecność.



W Strażniczkę miodu i pszczół bardzo ciężko było mi się wciągnąć. Nie odpowiadał mi styl autorki i denerwowały mnie ciągłe retrospekcje i choć pierwotnie rozumiałam ich cel i wiedziałam, że pozwala to patrzeć na całą akcję z szerszej perspektywy, tak z każdym kolejnym rozdziałem i każdym kolejnym wspomnieniem irytowałam się, bo nie potrafiłam skupić się na teraźniejszej akcji. Dotarłam do 214 strony, odłożyłam tę książkę na rzecz Mrocznego duetu, a kiedy wróciłam okazało się, że przerwa okazała się zbawienna. 
Miód jest koncentratem emocji i pragnień. 
Muszę przyznać jednak, że już od pierwszych stron czuć słoneczny klimat, niemal czujemy pod palcami lepkość miodu i słyszymy bzyczenie pszczół. Jeśli jednak liczycie na powieść z sycylijskim klimatem tak wyczuwalnym, że można by się nim rozkoszować i pod jego wpływem rezerwować bilet na lot do Włoch na drugi dzień, to się raczej zawiedziecie. Ja się zawiodłam... Bardzo liczyłam na typowo śródziemnomorski klimat, a poczułam jedynie słońce. Słońce, które również mocno parzy w to lato w Polsce... 

Jestem chyba jeszcze zwyczajnie za młoda na tego typu literaturę. Mam wrażenie, że jako nastolatka nie potrafię dobrze odebrać takich książek i nie zrozumiem dojrzałych kobiet, które są ich bohaterkami. Po prostu zwyczajnie często nie rozumiem, jak dorosła dziewczyna może zachowywać się w taki sposób... 
Angelica to kobieta, która nie daje się stłamsić, choćby umierała ze strachu, umie odróżnić dobro od zła. No i ma en sam dar co Margherita, śpiewa pszczołom i jest dyskretna.
Myślę, że warto zwrócić uwagę też na to, jak dobrze przedstawione są tutaj relacje matka-córka. Żal do matki, z którym żyła Angelica przez tyle lat, i jego skutki w życiu dorosłym jest tutaj realnie przestawione. Dwie dorosłe kobiety, które po latach dopiero postanawiają wyjaśnić wszystkie krzywdy. 

Strażniczka miodu i pszczół myślę, że jest lekturą dla starszych dziewczyn i kobiet. Mojej babci spodobała się bardzo, mojej sympatii nie zdobyła. Przewidywalne zakończenie wątków nie pozwoliło mi cieszyć się lekturą tak, jakbym chciała. Może za mało jeszcze przeżyłam i dlatego, żyjąc idealizmem, jestem za bardzo krytyczna wobec dorosłych bohaterek, nie wiem.

Ocena: ★★★★★★✩✩✩✩

Za książkę dziękuję Wydawnictwu Muza

1 komentarz:

Znajdziesz chwilę, żeby po przeczytaniu posta napisać kilka słów? Będę bardzo wdzięczna! :)

Copyright © Szablon wykonany przez Blonparia