Tytuł: "Ocean na końcu drogi"
Autor: Neil Gaiman
Tłumaczenie: Paulina Braiter
Wydawnictwo : Wydawnictwo MAG
Liczba stron: 216
Rok wydania: 2013
W tym własnie problem z żywymi istotami. nie trwają zbyt długo. Jednego dnia kociak, drugiego stary kot. A potem wyłącznie wspomnienia. A wspomnienia blakną, zlewają się i łączą razem...
"Ocean na końcu drogi" to książka o pamięci, magii i przetrwaniu, o potędze opowieści i mroku skrytym w każdym z nas, dzieło niezrównanej wyobraźni Neila Gaimana"
Wszystko zaczęło się czterdzieści lat temu lat temu, kiedy lokator, wynajmujący pokój w rodzinnym domu głównego bohatera, kradnie samochód jego rodziców i popełnia w nim samobójstwo. Tym samym ożywia pradawne moce, które mogą sprowadzić na świat wiele złego. Pojawiają się również stwory, o których istnieniu nawet nie myślał główny bohater. Okazuje się, że pomoc może znaleźć tylko na farmie na końcu drogi u trzech kobiet z rodziny Hempstocków, które nie wydają mu się być normalne. Najmłodsza z nich - Lettie twierdzi, że jej staw to ocean, a Starsza Pani Hempstock pamięta Wielki Wybuch. Siedmioletni chłopiec nie wie, co ma myśleć o tej sytuacji, ale postanawia się nie poddawać. Czy uda mu się pokonać pradawne potężne moce?
"Gdy się starzejemy, zamieniamy się we własnych rodziców; wystarczy pożyć dość długo, by ujrzeć twarze powtarzające się w czasie."
Kiedy zaczęłam ją czytać byłam podekscytowana, bo pierwszy raz sięgnęłam po taką mroczną, mogłoby się wydawać, książkę. Początek ciekawił i cieszyłam się, że ją wybrałam. Jednak z czasem akcja "sfaczała" i autor rozpisywał prawie każdy moment, a szczególnie ten, który w żadnym stopniu nie był związany z głównym bohaterem i akcją książki, np. opisy powieści, które chłopiec czytał. Zrozumiałabym, gdyby Gaiman nawiązywał do nich, ponieważ siedmiolatek nauczył się z nich czegoś. I owszem pojawiają się takie fragmenty, ale pojawiają się również zbyteczne opisy innych utworów, które nie miały funkcji edukacyjnej dla bohatera.
Postacie są dosyć oryginalni. I muszę przyznać, że Gaiman naprawdę przemyślał sprawę i stworzył niesamowite osoby. Do moich ulubionych wcale nie należy główny bohater, którego imienia nawet nie ma zawartego w utworze. Jest nim, a raczej nią, bo to kobieta, Starsza pani Hempstock. Babcia, które nie zachowuje się jak zwyczajne babcie, umiejąca znaleźć sposób na wszystko i zawsze służąca poradą, należy dodać nietypową. Jeśli chodzi natomiast o głównego bohatera to trzeba przyznać, że nie postępuje się jak zwykły siedmio- lub ośmiolatek. Jest chłopcem, który nie myśli jak dziecko. On ma raczej bardziej dorosłe myślenie. Sądzę, że gdyby nie było napisane w tekście, ile główny bohater ma lat, kiedy to się wszystko zaczyna, nie pomyślałabym, że ma siedem. Czyżby autor chciał "udoroślić" chłopca? Nie mam mu tego oczywiście za złe.
Wszystko pisane jest formą retrospekcji. To znaczy narrator wraca czasem do innych wspomnień, nawiązuje do jeszcze wcześniejszych incydentów, opisuje dokładnie swoje tamtejsze odczucia. Pojawiają się też zwrotu typu: "Ale się stało." (mimo zapewnień, że nie). Narrator dokładnie pamięta, co się wtedy wydarzyło. To nie jest jeden dzień, dwa dni. To są nawet tygodnie, a on pamięta kolor bluzki jego niani. Główny bohater, który jest też jednocześnie narratorem, musiał przeżyć tamte wydarzenia bardzo emocjonalnie, aby tak wyraźnie zapamiętać tamte dni.
"Bardziej niż gdziekolwiek indziej żyłem w książkach"
Czytając tę książkę, brnąc w nią głębiej, coraz bardziej dochodziłam do wniosku, że jednak tracę na nią czas, że jest tak ciężka do skończenia, że odłożę ją na półkę i nie sięgnę po nią z powrotem. Byłam gotowa iść do biblioteki i ją zwyczajnie oddać. Wychodzę, jednak z założenia, żeby dawać szansę nawet tym książkom, które ciekawiły na początku, a potem przestały lub odwrotnie. Dałam szansę i poczułam się oszukana, bo akcja nadal była nudząca.
"Strach przed śmiercią dodaje nam sił"
Muszę dodać, że spodziewałam się, że ta książka będzie lepsza. Zachwyciła mnie jej okładka, a tytuł zaintrygował. Jeżeli chodzi o treść podobała mi się część bohaterów i niektóre momenty. Podziwiam autora za jego wyobraźnię. Pomimo to baśń, bo tak właśnie należy nazwać ten utwór, nie zachwyciła mnie. Czytało mi się ją ciężko. I mimo że wiele osób wystawia jej bardzo dobre oceny, ja ocenią ją na :
6/10
~Ami
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Znajdziesz chwilę, żeby po przeczytaniu posta napisać kilka słów? Będę bardzo wdzięczna! :)